Przed Home Office czyli odpowiednikiem polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, stoi spore wyzwanie w postaci rejestracji ponad 3 milionów imigrantów, obywateli Unii Europejskiej, mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii. Z tej liczby osób blisko milion to Polacy.
Do tej pory nie musieli występować o specjalne pozwolenia na pracę i osiedlanie się, ale sytuacja ulegnie zmianie po Brexicie. Jak proces rejestracji będzie wyglądał od strony techniczno-logistycznej? Na chwilę obecną więcej jest niewiadomych niż konkretnych ustaleń.
Obecny formularz rejestracyjny dla osób ubiegających się o rezydenturę posiada aż 85 stron. Gdyby to właśnie on miał być wypełniany przez przyszłych rezydentów to według badań Uniwersytetu Oxfordzkiego, przetworzenie wszystkich trzech milionów wniosków zajęłoby 140 lat. Dlatego Home Office szukał nowych rozwiązań, które pozwoliłyby na możliwie szybkie wypełnienie, a później przerobienie danych i sprawne wystawienie certyfikatu rezydenta. W fazie testów była aplikacja rejestracyjna, która miała uprościć cały system. Jej wypełnienie powinno zająć jedynie do 20 minut w czasie których mieliśmy odpowiedzieć na zaledwie 7-8 pytań dotyczących m.in. pochodzenia czy sytuacji zawodowej. Aplikacja sprawdzałaby m.in. dane z paszportu i opłacone ubezpieczenie i porównywałaby informacje z urzędami HM Revenue & Customs oraz Department for Work and Pensions. Miało być szybko, sprawnie, prosto. Niestety, według niedawnych doniesień aplikacja nie zadziała na telefonach marki Apple. Do jej działania potrzebne jest urządzenie z systemem Android, którego Apple nie obsługuje. Brukselscy urzędnicy wyrazili zaniepokojenie, ale rząd brytyjski póki co nie widzi problemu. Według jego rzecznika, w przygotowaniu jest również proces niecyfrowej rejestracji. To jednak nie koniec niejasności wokół całego systemu. Nadal nie wiadomo jaki status otrzymają migranci, którzy przyjadą do Wielkiej Brytanii w trakcie okresu przejściowego. Na chwilę obecną status osoby osiedlonej otrzymają tylko ci, którzy będą mieć zaliczony pięcioletni pobyt na Wyspach. Brak porozumienia w tej sprawie może skutkować opóźnieniem i bałaganem rejestracyjnym. Czy więc obywateli UE czeka stanie w kolejkach i problemy z otrzymaniem certyfikatu?
Tymczasem Home Office zalicza kolejne wpadki. Wskutek błędów brytyjskiej biurokracji problemy ze statusem imigranta mogą mieć obywatele Karaibów, którzy kilkadziesiąt lat temu przybyli na Wyspy w celu uzupełnienia siły roboczej. I pomimo ustawy imigracyjnej z 1971 roku dającej osiedleńcom bezterminowy statut rezydenta, grozić im może nawet deportacja. Z kolei w ubiegłym roku głośno było o błędnym wysłaniu do imigrantów z UE listów deportacyjnych wzywających ich do opuszczenia Wielkiej Brytanii. Co ciekawe takie wezwanie otrzymał nawet rdzenny Brytyjczyk. Jak widać, sytuacja w jednostce odpowiedzialnej za proces rejestracji nie uległa poprawie.